Toyota oczyszczona z zarzutów

To był jeden z największych skandali w historii światowej motoryzacji. Toyotę, która dwa lata wcześniej zdetronizowała koncern General Motors jako lidera światowej motoryzacji, kosztował on 8 milionów samochodów wezwanych do serwisów lub wycofanych z rynku, rekordowo wysoką karę (ponad 16 mln USD) nałożoną przez NHTS za zwlekanie w powiadomieniu Agencji o problemach z pedałem gazu,  spadek sprzedaży, a przede wszystkim zaufania do marki Toyota.

Toyota-logoOd lata 2009 do wiosny 2010, środki masowego przekazu na całym świecie pełne były doniesień o samochodach Toyoty, które przyspieszały samoczynnie, bez udziału kierowcy. Problemy tego rodzaju zgłaszało do NHTSA coraz więcej kierowców.  Charakter skarg był jednak zróżnicowany. Niektórzy kierowcy twierdzili, że ich pojazd przyspieszył pomimo, iż nie naciskali pedału gazu,  inni donosili, że delikatny nacisk na pedał powodował nagłe, szybkie przyspieszenie. Jeszcze inni mówili o pojazdach, które nadal przyspieszają, nawet po zdjęciu nogi z pedału gazu. Szczególnie spektakularny i nagłośniony przez media był wypadek do którego doszło 28 sierpnia 2009 roku na autostradzie w południowej Kalifornii. Kierowca nie był w stanie zatrzymać rozpędzającego się Lexusa i auto wypadło z trasy z prędkością ponad 160 km/godz. W wypadku zginęły cztery osoby.

W efekcie tych informacji wielu właścicieli Toyot i Lexusów złożyło pozwy sądowe żądając odszkodowania od japońskiego koncernu. Reprezentujący ich prawnicy zacierali ręce. Toyota zmuszona została do wezwania milionów pojazdów do przeglądu. Swoje trzy grosze dołożył Kongres USA, który przeprowadził w tej sprawie liczne przesłuchania, w tym wezwał szefa japońskiego koncernu, Akiro Toyodę. Ray LaHood, sekretarz transportu USA zapewniał, że podlegli mu urzędnicy „przypiekają stopy” menedżerom Toyoty, by wyjawili z jakiego powodu produkowane przez koncern samochody nagle przyspieszają.

Wkrótce jednak NHTSA ustaliła, że za problem odpowiada … dywanik, pod którym może zostać uwięziony pedał gazu. To właśnie niestandardowy dywanik, od całkiem innego modelu przyczynił się do wypadku w Kalifornii. Toyota wymieniła jednak dywaniki w milionach aut.

W styczniu 2010 roku pojawiła się nowa teoria zakładająca, że za nagłe przyśpieszenia odpowiedzialny jest zacinający się pedał gazu. Tym razem Toyota została zmuszona do całkowitego wstrzymania na kilka tygodni sprzedaży popularnego modelu Camry oraz siedmiu innych modeli.

Badania przeprowadzone przez Biuro Śledcze ds. Defektów NHTSA potwierdziły, że układ hamulcowy Toyoty Camry został skonstruowany w sposób  „więcej niż wystarczający do powstrzymania przyspieszenia zainicjowanego na niskich obrotach, w tym  także w przypadkach związanych z szeroko otwartą przepustnicą.” Biuro podkreśliło, iż wyniki te są zgodne z wcześniejszym wnioskiem Agencji, że informacje o całkowitym i natychmiastowym braku możliwości hamowania podczas przyspieszenia są niewiarygodne i wskazują na niewłaściwe użycie pedału (kierowcy omyłkowo naciskali gaz zamiast hamulca).

Testy nie wykazały też problemów z użyciem dźwigni zmiany biegów w automatycznych przekładniach standardowo stosowanych w modelach Camry,  w porównaniu z pomiarami wykonanymi w innych pojazdach. We wszystkich przypadkach przełożenie podczas jazdy dźwigni do pozycji Park lub Reverse (bieg wsteczny) powodowało przejście skrzyni do pozycji neutralnej.

Toyota przeprojektowała jednak pedał gazu tak, aby był mniej podatny na przypadkowe oddziaływanie dywanika podłogowego i zainstalowała oprogramowanie, które wspomaga hamowanie w autach z automatycznym systemem uruchamiania silnika. Ten ostatni krok potraktowano jako dowód, że niektórzy kierowcy nie wiedzą, jak wyłączyć silnik poprzez przytrzymanie przycisku start-stop w sytuacji awaryjnej, gdy pojazd jest w ruchu.

To wszystko jednak nie wystarczyło, by japoński koncern mógł zostać oczyszczony z zarzutu o zastosowaniu wadliwej technologii. Kolejnym podejrzanym o wywoływanie nieoczekiwanego przyspieszenia w samochodach Toyoty stały się systemy elektronicznego sterowania przepustnicą (ETC). Nowa teoria zakładała wystąpienie efektu tzw. „wąsów cynowych”. Wąsy Cynowe (“Tin Whiskers”) to  igłopodobne struktury krystaliczne powstałe z cyny, rosnące na powierzchniach urządzeń, które jako wykończenia używają prawie czystej cyny. Pojawiają się w postaci włókien cyny i wyglądają jak wąsy (stąd ich nazwa). Są w stanie urosnąć nawet do 10 mm przy średnicy około 10 mikrometrów i mogą doprowadzić do zwarć układów elektronicznych.

W pojazdach, które były badane przez NHTSA, niezależnie czy zostały wyposażone w ETC, czy nie Agencja nie znalazła dowodu na to, że system sterowania przepustnicą może doprowadzić do odcięcia systemu hamulców. Nie potrafiła jednak wyjaśnić, jak użycie poprzednio pracujących hamulców (zgodnie z twierdzeniami niektórych kierowców), mogło nieoczekiwanie nie doprowadzić do pokonania momentu obrotowego silnika i powstrzymania procesu przyspieszenie auta, które wcześniej stało nieruchomo lub wolno się poruszało.

W marcu 2010 roku NHTSA zleciła zbadanie tego problemu Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA). W lutym 2011 roku NASA ogłosiła, że nie znalazła żadnych dowodów na to, by ETC stosowane w autach Toyoty było wiarygodną przyczyną niezamierzonych przyspieszeń. Badacze NASA potwierdzili także wnioski NHTSA, że ETC nie może wyłączyć hamulców i przyczynić się do utraty wydajności hamowania.

Z braku dowodów, które wskazywałyby na  związane z bezpieczeństwem jazdy wady ETC w autach Toyoty, NHTSA zdecydowała się zamknąć śledztwa i pozostać przy wcześniejszych wnioskach, czyli przypisania problemów z nieoczekiwanym przyspieszeniem niewłaściwemu zastosowaniu pedału gazu, jego utknięciu pod dywanikiem oraz zacięciu. Pod koniec stycznia 2012 roku naukowcy z  National Academy of Sciences potwierdzili wcześniejsze rezultaty badań NHTSA i NASA oraz uznali decyzję NHTSA o zakończeniu śledztwa za uzasadnioną.

Z opinią tą zgodził się R. LaHood, który publicznie zapewnił: „To orzeczenie zamyka sprawę. Elektronika nie jest przyczyną niezamierzonych przyspieszeń w samochodach Toyoty. Kropka”

Skandal wokół Toyoty wzbudził poniewczasie niesmak. Część ekspertów mówi o burzy w szklance wody, a wartość oskarżeń japońskiego producenta stawia na równi z teoriami spiskowymi na temat ataków na World Trade Center, czy śmierci prezydenta Kennedy’ego, lub wiarą, że Elvis Presley żyje i ma się dobrze.
Wydaje się, że również klienci przekonani są o niewinności Toyoty. Świadczyć może o tym najnowszy wynik sprzedaży nowego modelu Camry na rynku amerykańskim (+7,5% rok do roku).

Pełna wersja raportu NAS dostępna jest na stronie: http://www.nap.edu/catalog.php?record_id=13342#toc

Tagi: , , ,

Autor: autoadmin

Komentarze są wyłączone.